Jest pismo o odwołanie zarządu KZK GOP!

16 stycznia 2009

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

Do utrzymania regionalnego przewoźnika dopłacamy każdego roku z budżetu Mysłowic ponad 9 milionów złotych. Jak płacimy, to mamy prawo wymagać. Według badań KZK GOP każdego dnia ponad 11 tysięcy osób jeździ autobusami między Mysłowicami a Katowicami. Większość pasażerów stanowią mieszkańcy naszego miasta. W stolicy województwa uczą się, albo pracują.

Do utrzymania regionalnego przewoźnika dopłacamy każdego roku z budżetu Mysłowic ponad 9 milionów złotych. Jak płacimy, to mamy prawo wymagać. Według badań KZK GOP każdego dnia ponad 11 tysięcy osób jeździ autobusami między Mysłowicami a Katowicami. Większość pasażerów stanowią mieszkańcy naszego miasta. W stolicy województwa uczą się, albo pracują. Od kilku lat, kiedy zaczęły się remonty w centrum Katowic, autobusy kończą trasę mniej więcej w połowie drogi, na pętli Katowice-Zawodzie. Aby jechać dalej, trzeba się przesiąść na tramwaj. Z tego powodu jazda na tej trasie jest bez wątpienia najgorszym przeżyciem transportowym, jakiego można doświadczyć w naszym regionie. Latem trudno wytrzymać z upału w zatłoczonym autobusie, a zimą łatwo złamać nogę na zmarzniętym chodniku, kiedy tłum pasażerów biegnie do przesiadki. - Urzędników z Urzędu Miasta w Katowicach i KZK GOP należy skazać bezwarunkowo na 10 lat jeżdżenia wyłącznie autobusami i tramwajami – można przeczytać komentarz na forum internetowym „Gazety Wyborczej”, pod artykułem „Nie będzie centrum przesiadkowego na Zawodziu”. To jeden z łagodniejszych wpisów. Innych cytować nie wypada. A miało być tak pięknie. Trzy lata temu, a był to rok wyborów samorządowych, w Katowicach pojawiła się kolorowa ulotka z komputerową wizualizacją centrum przesiadkowego na Zawodziu. Zadaszone perony, punkt sprzedaży biletów, estetyczne kioski mogły podziałać na wyobraźnię. I na sferze marzeń zostało do dziś. Mysłowice próbowały ruszyć sprawę organizując w czerwcu 2007 roku w Miejskim Centrum Kultury debatę komunikacyjną. Pojawił się na niej sam Roman Urbańczyk, prezes KZK GOP, z deklaracją, że centrum na pewno powstanie. Ile są warte jego słowa możemy przekonać się sami. - Uważam to za wielki skandal, że osoba publiczna może bezkarnie rzucać słowa na wiatr nie dotrzymując obietnic. Od tego jest KZK GOP, aby negocjować z Katowicami warunki budowy centrum przesiadkowego i organizacji transportu publicznego na tej trasie. Miasta płacą ze swoich budżetów ciężkie pieniądze na utrzymanie tej instytucji, która nie potrafi nawet realizować statutowych celów. Jeżeli tak ma wyglądać współpraca w ramach Górnośląskiego Związku Metropolitalnego to my serdecznie dziękujemy – nie kryje wzburzenia Tadeusz Chowaniak, zastępca prezydenta. Informację, że nie będzie centrum przesiadkowego na Zawodziu potwierdziły władze Katowic na początku grudnia tamtego roku. W kasie miasta nie ma po prostu 30 mln złotych potrzebnych na jego budowę. Najbardziej cierpią na tej decyzji mieszkańcy Mysłowic, których cierpliwość już dawno się skończyła. Sytuacja jest o tyle niezręczna, że władze naszego miasta niewiele mogą zrobić. Nie ogłoszą przecież przetargu i nie sfinansują budowy obiektu, który leży na terenie sąsiada. Możemy mieć pretensje do władz Katowic, ale z drugiej strony trudno się dziwić, że nie traktują budowy centrum, jako sprawy priorytetowej. Inwestycja leży na obrzeżach miasta, a problem dotyczy przede mysłowiczan. Ujmując sprawę jeszcze brutalniej, mało wyborców katowickich samorządowców jeździ liniami 44,66,77,931. Jedyną instytucją, która może rozwiązać problem, bo została do tego powołana, jest KZK GOP. Z tej racji, że zarząd tej firmy nic nie robi, Grzegorz Osyra, prezydent Mysłowic i członek Zgromadzenia KZK GOP złożył w ubiegłym miesiącu wniosek sugerujący odwołanie prezesa Romana Urbańczyka.  Źródło: Jerzy Filar, Życie Mysłowic

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice