Królewska fuszera
04 sierpnia 2021
-
Redakcja
- Kategoria:
- Wydarzenia
Lejąca się na głowę deszczówka, napuchnięte wodą krokwie, grzyb na ścianach, tynk sypiący się na głowy. To stan dachu Urzędu Stanu Cywilnego przy ulicy Strumieńskiego. Sześć lat temu remont dachu wykonywała firma należąca do ojca posła Wojciecha Króla. Jak można było odebrać taką fuszerkę? Jak wyglądały procedury? Czy doszło do nadużyć? Na te pytanie szuka odpowiedzi prezydent Dariusz Wójtowicz.
W lutym 2015 roku Wojciech Król kończy swoją czteroletnią pracę na stanowisku dyrektora kancelarii Edwarda Lasoka i przechodzi do pracy w Urzędzie Marszałkowskim. W tym samym roku, ojciec przyszłego posła podpisuje umowę na remont dachu budynku Urzędu Stanu Cywilnego przy ulicy Strumieńskiego. Wynagrodzenie za remont dachu wyniosło 85 tysięcy złotych.
Po sześciu latach od remontu, dach i poddasze budynku to ruina. Woda leje się z góry na dół. Konserwatorzy Urzędu Miasta założyli folię pod sufitem i ustawili wiaderka. To tylko prowizoryczne zabezpieczenia. Krokwie są napuchnięte wodą. W biurach USC tynk leci na głowę. Pojawił się grzyb na ścianach. Remont okazał się kompletną fuszerką.
Złości nie kryje nowy prezydent miasta. - Nie spodziewam się niczego dobrego po moich poprzednikach, ten dach to symbol ich rządów - fuszerka i ruina - komentuje Dariusz Wójtowicz. I dodaje: nie stać nas na kolejny remont tego samego budynku. Sprawie muszą przyjrzeć się odpowiednie służby.
Prezydent Wójtowicz powiadomi inspektorat nadzoru budowlanego. Chce sprawdzić jak został wykonany remont i co z gwarancją. Zamierza też przyjrzeć się procedurom przy podpisaniu umowy. Czy to na pewno przypadek, że remont wykonywała firma należąca do ojca Wojciecha Króla, prawej ręki prezydenta Lasoka. Warto przypomnieć, że jeszcze kilka miesięcy temu poseł Król chciał ustalić, czy były minister sportu Witold Bańka nie złamał ustawy antykorupcyjnej. Dziś trzeba sprawdzić, czy sam urzędnik nie miał udziału w zleceniu dla swojego ojca.
