Suma wszystkich błedów zadecydowała o porażce Remagum MOSiR

24 października 2009

Dariusz Wójtowicz

Kategoria:

Sport

Drużyna Remagum MOSiR Mysłowice, występująca w rozgrywkach pierwszej ligi siatkówki kobiet doznała drugiej porażki w drugim meczu sezonu. Tym razem uległa we własnej hali PLKS Pszczyna 2:3. Siatkarki z Pszczyny wyraźnie "nie leżą" mysłowiczankom, ponieważ dwa tygodnie temu również pokonały Remagum 3:2, tyle że w Pucharze Polski.- Zabrakło precyzji i konsekwencji w dążeniu do wygranej - uważa Stanisław Guzak, trener siatkarek MOSiR.Pierwszego seta wygrały mysłowiczanki po zaciętej walce. Po grze na stany zwyciężyły 27:25. Kolejne dwie partie to jednak gładkie zwycięstwa przyjezdnych, które wygrały do 15 i 19.Mysłowiczanki obudziły się w czwartym secie, którego wygrały do 13! W tie-breku zabrakło jednak szczęścia, a pojedyncze błędy zadecydowały o porażce 13:15.- Suma błędów zadecydowała, że przegraliśmy to spotkanie. Decydującego seta przegraliśmy dwoma punktami. Dwa błędy mniej i wynik byłby zupełnie inny. Niestety w meczu u nas, który powinniśmy wygrać, popełniliśmy ich zbyt wiele - tłumaczy Guzak. - Do spotkania z Treflem Sopot zawodniczki podeszły zmoty-wowane i "z zębem". Na PLKS tego "zęba" zabrakło - dodaje.W sobotnim spotkaniu zadebiutowały nowe zawodniczki MOSiR, siostry Katarzyna i Magdalena Wawrzyniak.- Informację, że mogą już grać dostaliśmy w piątek, tak więc zadebiutowały dosyć niespodziewanie - zdradza trener Remagum. - Kasia zagrała więcej, musiała od razu ratować sytuację. Próbowała to robić zupełnie przyzwoicie. Liczę, że będziemy mieli pożytek z obu sióstr - dodaje.Z jednym punktem na koncie Remagum MOSiR zajmuje siódme miejsce w tabeli pierwszej ligi.- Pierwsze kolejki pokazały, że w tym sezonie nie ma słabych zespołów. Trefl Sopot będzie odstawał od stawki, ale o czołowe lokaty zamiast pięciu, powalczy siedem, dziewięć, a może wszystkie jedenaście zespołów - ocenia Guzak.Remagum zagra jutro wyjazdowe spotkanie z Legionovią Legionowo. Polska Dziennik Zachodni Marcin Szczepański, fot. Lucyna Nenow