Akcja ratunkowa w Mysłowicach

12 października 2009

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

Na ratunek Laryszowi! Grupa miłośników motocrossu postanowiła za własne pieniądze przywrócić do życia historyczny tor wyścigowy w Mysłowicach. Na razie miasto zarządzające terenem wydało im zgodę na jednorazową imprezę. Docelowo chcieliby stworzyć klub sportowy, a tor zagospodarować tak, aby mógł służyć Polskiemu Związkowi Motorowemu

Na ratunek Laryszowi! Grupa miłośników motocrossu postanowiła za własne pieniądze przywrócić do życia historyczny tor wyścigowy w Mysłowicach. Na razie miasto zarządzające terenem wydało im zgodę na jednorazową imprezę. Docelowo chcieliby stworzyć klub sportowy, a tor zagospodarować tak, aby mógł służyć Polskiemu Związkowi Motorowemu. Jego przedstawiciele cieszą się, że ktoś zajmie się Laryszem i mają nadzieje, że na chęciach nie koniec.Podniebne loty w mysłowickiej dzielnicy Larysz. Po wielu latach przerwy ponownie zawitali tu motocrossowcy. Zawodnicy potrafią wiele, tylko nie zawsze jest gdzie te możliwości pokazać. - Motory nie są przystosowane do jazdy na drogach, to są typowo crossowe motory. No i to jest jedyne takie miejsce, w którym się możemy spotkać i poszaleć - oznajmia Zbigniew Kos, motocrossowiec. I właśnie dlatego grupa sympatyków motocrossów i kładów chce ratować ten szczególny tor. To właśnie tutaj kilkanaście lat temu po raz ostatni odbyły się zawody rangi mistrzowskiej. - Własnymi siłami żeśmy zrobili tyle ile się dało, żeby można było pokazać jak jeździmy - mówi Sebastian Pypłacz, motocrossowiec.Przez tydzień crossowcy walczyli o to, by przywrócić temu miejscu dawny blask. W tej grupie znaleźli się górnicy, kierowcy, lekarze, prawnicy. Dla nich ekstremalna jazda, to nie tylko darmowa kąpiel błotna, ale przede wszystkim zastrzyk adrenaliny , który czasem kończy się upadkiem. - Za słabo na starcie, no co się stało? Jeden za drugim jechał, jeden słabiej, drugi szybciej i zderzenie w powietrzu było - opisuje Piotr Gierlotka, motocrossowiec. Inicjatorzy akcji nie boją się zderzenia z wysokimi kosztami renowacji toru i wysiłkiem, który ich czeka. Kilkadziesiąt tysięcy złotych zamierzają pokryć z własnej kieszeni i wierzą, że nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto. - Wyłącznie z własnych środków, my od urzędu miasta nie chcemy żadnych pieniążków, niczego. Po prostu chcemy tylko teren, żeby go jakoś zagospodarować - informuje Dariusz Sowa, inicjator akcji.Być może dlatego urzędnicy nie mieli nic przeciwko ponownemu spotkaniu motocyklistów w tym miejscu i nie zamierzają ich hamować w przyszłości . - Na chwilę obecną nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ten teren w taki sposób użytkować i żeby tego typu imprezy na terenie miasta się odbywały - oświadcza Katarzyna Szymańska, UM w Mysłowicach. Przedstawiciele Polskiego Związku Motorowego mają nadzieje, że zapał tych ludzi szybko nie zgaśnie. Bo wiele takich inicjatyw kończyła się falstartem. - Doświadczenie lat przeżytych w sporcie motocyklowym zawsze pozwala mi jednak wątpić, czy to nie jest słomiany zapał - stwierdza Tadeusz Herma, Okręgowy Polski Związek Motorowy w Katowicach.Motocrossowcy zapewniają jednak, że w tym wypadku chęci i efekty się nie rozjadą.Źródło: Paweł Cyz / TVS przez m-ce.pl

O Autorze

Dariusz Wójtowicz

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice