Błąd na wieki wieków

12 lutego 2010

Dariusz Wójtowicz

Kategoria:

Wydarzenia

Barbara Dembecka tuż po śmierci rodziców wykupiła sobie rezerwę na cmentarzu ul. Mikołowskiej tuż obok miejsca pochówku najbliższych. Jakież było jej zdziwienie kiedy w kilka dni po Wszystkich Świętych przyszła odwiedzić mogiłę i zobaczyła, że w zabukowanym miejscu pogrzebano właśnie inną kobietę, bo zarządca nekropolii... pomylił się.Barbara Dembecka chciała zostać pochowana obok rodziców. Teraz leży tam już ktoś inny - To nie pierwszy przypadek kiedy zarząd nie wywiązuje się z umowy. Mojej znajomej już trzy razy zmieniano zarezerwowane miejsce - twierdzi poszkodowana.Administratorzy cmentarzy w innych miastach twierdzą, że pierwszy raz spotykają się z taką sytuacją. - Prowadzimy tak dokładne ewidencje, że trudno byłoby pomylić wolne miejsce z już zarezerwowanym - mówią.- Mam syna niepełnosprawnego ruchowo. Chciałam, żeby w przyszłości odwiedzanie rodzinnych nagrobków, sprawiało mu jak najmniej trudności - tłumaczy pani Barbara.Toteż jak tylko spostrzegła, że jej rezerwa została zajęta zwróciła się do zarządcy cmentarza przy ul. Mikołowskiej, a gdy to nie pomogło wystosowała pismo do proboszcza parafii.- Zarządca udawał zdziwionego i zapowiedział, że postara się załatwić sprawę ewentualnego przeniesienia pochówku z rodziną zmarłej kobiety. Kiedy odmówiła, zaproponował mi miejsce koło śmietnika - nie ukrywa oburzenia Dembecka. Proboszcz też nic nie pomógł. - Nie odpisał nawet na moje pismo. A jak w końcu udało mi się umówić z nim na spotkanie to powiedział, że też nie może nic zrobić - opowiada mysłowiczanka.Zarządca nekropolii rozkłada ręce. - Zaproponowałem pani Dembeckiej miejsce w tym samym rzędzie tylko cztery groby dalej, ale ona się nie zgadza. Nie chce też zwrotu pieniędzy. Z kolei rodzina zmarłej, która została pochowana w miejscu rezerwy, kategorycznie odmawia przeniesienia mogiły - mówi.Swoją pomyłkę tłumaczy podziałem jednego z sektorów cmentarza na cztery mniejsze.Marian Kolczyński z Polskiego Stowarzyszenia Fune-ralnego, skupiającego firmy kremacyjne, administratorów cmentarzy i przedsiębiorców pogrzebowych, twierdzi, że z podobną sytuacją spotyka się po raz pierwszy. - Takie niedopatrzenie nie powinno mieć miejsca. Zarządcy cmentarzy mają obecnie obowiązek prowadzenia trzech ksiąg i nic nie powinno im umknąć - mówi.W coraz więcej nekropoliach wprowadza się także elektroniczną bazę danych. Tyski cmentarz komunalny jest cały zelektronizowany i tutaj o takiej pomyłce nie ma mowy. - Pracuję tu trzy lata i jak dotąd nie mieliśmy takiego przypadku - twierdzi Jarosław Syga, administrujący tyską nekropolią.Zdaniem Kolczyńskiego mysłowiczanka w tej sytuacji powinna skierować sprawę na drogę sądową.- Rezerwacja miejsca na cmentarzu jest umową cywilno-prawną, której materialnym dowodem było uiszczenie wpłaty przez zamawiającą rezerwację - tłumaczy.Oburzenie pani Dembeckiej jest dla niego zrozumiałe.- Ludzie coraz większą wagę przywiązują do miejsca swojego pochówku. Oczywiście dopiero po przekroczeniu pewnej granicy wieku. Chcą spoczywać obok swoich bliskich. Żony po stracie mężów bardzo często rezerwują sobie miejsce obok - mówi Kolczyński.Koszty - jak okazuje się - grają tu rolę drugorzędną. Rezerwacja miejsca na cmentarzu w Mysłowicach przy ulicy Mikołowskiej na okres 20 lat kosztuje 400 zł. W Tychach - 520 zł.Nie mniej popularne od rezerwacji są ostatnimi czasy również... ekshumacje. - Ludzie najpierw sami emigrują, a potem przenoszą też pochówki bliskich. Często również sporządzając drzewa genealogiczne, poszukują grobów przodków, których stracili w różnych okolicznościach i chcą grzebać ich w rodzinnym grobowcu - mówi Kolczyński. Polska Dziennik Zachodni Monika Chruścińska, fot. Arkadiusz Ławrywianiec.