Oświadczenie radnej Anny Padlewskiej

12 października 2009

Dariusz Wójtowicz

Kategoria:

Wydarzenia

W ciągu ostatnich kilku lat bliższej znajomości z Życiem Mysłowic przyzwyczaiłam się już, że etyka zawodowa, rzetelność informacji i sądów nie jest mocną stroną naszej gazety miejskiej. Jednakże nie spodziewałam się, że tak łatwo można posługiwać się przekłamaniami i naginać fakty, by móc budować na nich własne sądy i opinie.Jakże zdziwiła mnie informacja, zawarta w artykule „Zameczek do wzięcia”, opublikowanym w Życiu Mysłowic z dnia 8 pażdziernika 2009 r., że prezydent Stanisław Padlewski był dobrym kolegą Grzegorza Osyry a przeciwnikiem Zbigniewa Augustyna? Otóż informuję szanowną redakcję, że prezydent Padlewski miał tyle wspólnego z Osyrą, co lato z zimą. Był tylko członkiem i sekretarzem tej samej partii, co Osyra i nic więcej. Po wyborze na prezydenta Mysłowic w 2002 r. odmówił zgody na to, by Pan Osyra został jego zastępcą. Byłam świadkiem tej telefonicznej odmowy i do dzisiaj nie wiem, w jaki sposób wymuszono na moim mężu powyższą nominację w późniejszym terminie. Oprócz tego chcę przypomnieć, że prezydent Padlewski nie był czyimkolwiek przeciwnikiem, a więc także Pana Zbigniewa Augustyna. Oczywiście, nie mogę twierdzić, że dwaj kandydaci drugiej tury wyborów na prezydenta miasta Anno Domini 2002 byli zgodni w swoich poglądach. Zawsze jednak mąż mój wierny był idei współpracy, zgodnie z hasłem swej kampanii wyborczej – „Ponad Podziałami”, by móc działać dla dobra miasta ze wszystkimi, bez względu na przekonania polityczne czy światopoglądowe. Podobnie myślę i postępuję także       i ja, czego najlepszym przykładem jest obecna kadencja Rady Miasta.Chciałabym, jak większość mysłowickich radnych, w chwili obecnej móc współpracować z prezydentem Osyrą, ale jest to trudne – nie z mojej winy. Niestety, jest bowiem tak, że wbrew usilnie lansowanej przez Grzegorza Osyrę ocenie sytuacji w Mysłowicach to nie Rada Miasta jest jedynym źródłem wszelkiego zła i oprtunizmu. Żałuję tylko, że prezydenckie znaczenie słowa „współpraca” oznacza bezwarunkowe podporządkowanie się i bezkrytyczne przyjmowanie jego decyzji, o czym najlepiej wiedzą jego współpracownicy, a więc i także Redakcja „Życia Mysłowic”. Pan Osyra lubi powtarzać, że kontynuuje dzieło prezydenta Padlewskiego. Nic bardziej mylnego. Prezydent Padlewski swego dzieła nie zdążył nawet rozpocząć, nie ma więc czego kontynuować! A gdyby nawet można było, to nie w takim stylu...Grzegorz Osyra wygrał wybory w 2003 r. między innymi dlatego, że jednak został zastępcą Stanisława Padlewskiego. Inne przyczyny co jakiś czas opisują gazety. Pamiętać należy, że w wyborach do Rady Miasta w 2002 r. obecny prezydent przepadł z kretesem. Wówczas to właśnie jego kapitałem mogła stać się popularność osoby Stanisława Padlewskiego, być może nawet – tylko ona! Dane Państwowej Komisji Wyborczej mówią więcej – kandydat na radnego Grzegorz Osyra otrzymał dokładne 129 głosów, podczas gdy śmierć mojego męża i późniejsze wydarzenia wyniosły go, jako jego zastępcę, na fali tysięcy głosów ufających mu wyborców. Sądzę, że z perspektywy lat nie muszę komentować tego wyniku...Z jedną opinią autora artykułu „Zameczek do wzięcia” mogę się zgodzić – moim kapitałem jest nazwisko. I właśnie dlatego nie będę tym nazwiskiem firmować niektórych działań i decyzji podejmowanych przez Grzegorza Osyrę. Zwłaszcza tych z nich, z którymi się nie zgadzam i które – co podkreślam – moim zdaniem nie przyniosą miastu korzyści. Szkoda tylko, że większość dobrych pomysłów Pana Prezydenta jest niweczona przez rady i działalność jego doradców oraz pseudoprzyjaciół.Anna Padlewska, radna miasta MysłowicePowyższy materiał zostanie przesłany do Życia Mysłowic jako sprostowanie oraz przekazany do prasy lokalnej i regionalnej