Robotnicy położyli kanalizację. Z rozpędu

16 września 2009

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

W Mysłowicach trwa budowa kanalizacji za 44 mln euro. Robotnicy najpierw położyli ludziom rury, a teraz chcą je wyciągać. - Zapędzili się - wyjaśniają urzędnicy w magistracie. Stanisaw Malec i Adam Gola nie pozwolą się odciąć od świeżo zamontowanej kanalizacji

W Mysłowicach trwa budowa kanalizacji za 44 mln euro. Robotnicy najpierw położyli ludziom rury, a teraz chcą je wyciągać. - Zapędzili się - wyjaśniają urzędnicy w magistracie.Stanisaw Malec i Adam Gola nie pozwolą się odciąć od świeżo zamontowanej kanalizacjiNa rogu ulic Kwiatowej i Moniuszki mieszkają trzy rodziny. Klika tygodni temu na ich posesjach robotnicy zbudowali kanalizację. - Nasza radość nie trwała długo. Kilka dni temu robotnicy pojawili się znowu. Tym razem z poleceniem, by rury odkopać! - Stanisław Malec, jeden z mieszkańców, nie kryje irytacji.Na stronie internetowej mysłowickiego magistratu można przeczytać, że "budowa nowoczesnej, sanitarnej kanalizacji to dla Mysłowic prawdziwy cywilizacyjny skok. W innych, nawet sąsiednich miastach sporo się mówi na temat konieczności pozyskania funduszy na budowę kanalizacji, ale nie ma w tej sprawie żadnych konkretów. W Mysłowicach nie było wokół tematu specjalnego szumu medialnego, aby nie zapeszyć. Teraz już nie trzeba chuchać na zimne. Do końca przyszłego roku będziemy mieli kanalizację z prawdziwego zdarzenia".- Niestety, nie wszystko idzie zgodnie z planem. Od początku było wiadomo, że kanalizacji nie będzie przy każdym domostwie, tylko tam, gdzie budynki stoją w pierwszym szeregu przy ulicy. Na dodatek kwota przeznaczona na kanalizację jest sztywna. Tymczasem robotnicy zapędzili się i położyli o kilka metrów za dużo. Tak się stało m.in. przy Kwiatowej i Moniuszki - wyjaśnia Antoni Sobczyk, dyrektor do spraw technicznych w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji.Adam Sitkowski, dyrektor kontraktu, waha się jeszcze czy rury wyciągać, czy nie. - To nie nasz jedyny problem. Niektórzy mieszkańcy, którym położyliśmy kanalizację, nie chcą nas teraz wpuścić na teren swoich posesji - martwi się.Katarzyna Szymańska, rzeczniczka magistratu, uważa, że przy tak dużym przedsięwzięciu nie można uniknąć drobnych pomyłek.- W naszym przypadku chodzi raptem o 20 metrów sieci kanalizacyjnej. Jeśli już jest, to po co ją demontować? - dopytuje Malec.W zamieszanie nie może uwierzyć Edward Lasok, zastępca przewodniczącego rady miejskiej. - Przecież to śmiechu warte. Wykopanie tych rur też będzie kosztowało. Mam nadzieję, że ktoś o tym pomyśli, zanim taką pracę zleci. Inaczej będzie musiał odpowiedzieć za niegospodarność i marnotrawienie publicznych pieniędzy - przestrzega Lasok.Źródło: Anna Malinowska,Gazeta Wyborcza Katowice Fot. Przemysław Jendroska / Agen

O Autorze

Dariusz Wójtowicz

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice