Skarga i co dalej?

05 czerwca 2010

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

Nie potraktowano mnie jak pacjenta - skarży się Jarosław Szary z Mysłowic, który po wypadku motocyklowym czekał - jak twierdzi - ponad 7 godzin na udzielenie mu pomocy lekarskiej w Szpitalu nr 2 w Mysłowicach. Choć miał uraz kręgosłupa i kolan, a na oddziale chirurgii urazowo-ortopedycznej pracowało wówczas pięciu lekarzy, nikt nie spieszył się, żeby mu pomóc. (Polska Dziennik Zachodni Monika Chruścińska)

Mysłowiczanin twierdzi, że po wypadku czekał ponad siedem godzin na zabieg operacyjny. Dyrekcja Szpitala nr 2 wyjaśnia sprawę. Szpital jak cała publiczna służba zdrowia ma problemy finansowe.Nie potraktowano mnie jak pacjenta - skarży się Jarosław Szary z Mysłowic, który po wypadku motocyklowym czekał - jak twierdzi - ponad 7 godzin na udzielenie mu pomocy lekarskiej w Szpitalu nr 2 w Mysłowicach. Choć miał uraz kręgosłupa i kolan, a na oddziale chirurgii urazowo-ortopedycznej pracowało wówczas pięciu lekarzy, nikt nie spieszył się, żeby mu pomóc.- Ludzie zwykle nie chcą zgłaszać takich spraw, bo obawiają się, że to zemści się na nich - mówi.Sam jednak postanowił nie stać z założonymi rękami i napisał do dyrekcji szpitala skargę na działanie ordynatora i jego zastępcy.Do wypadku Jarosława Szarego doszło 21 kwietnia po godz. 7 rano. Jechał motorem do pracy, kiedy uderzył w niego samochód.- To było jak zderzenie z meteorytem. Pamiętam jedynie, że leciałem w powietrzu, a kiedy upadłem to co chwilę traciłem przytomność, czułem ogromny ból w okolicy kręgosłupa i obu nóg - wspomina.Służby ratownicze zareagowały bardzo szybko. Horror rozpoczął się dopiero kiedy został przewieziony do szpitala.- Na izbie przyjęć ordynator oddziału chirurgii urazowo- ortopedycznej zlecił zrobienie mi badania RTG, po którym odwieziono mnie na salę. Leżałem tam do godz. 12.15. Kiedy ordynator ponownie się pojawił stwierdził, że zdjęcia się... nie udały, nakazał zrobić je ponownie i zniknął na kolejne dwie godziny - opowiada pan Jarosław. Na salę operacyjną trafił dopiero po godz. 15. Jak twierdzi, lekarz oznajmił, że zajmie się najpierw otwartym złamaniem rzepki kolana, bo zdjęcia rentgenowskie kręgosłupa znowu nie wyszły.- Mimo wszystko ucieszyłem się, że zaczęto w ogóle coś ze mną robić - mówi z przekąsem Szary. Radość okazała się jednak przedwczesna. - Choć zaaplikowano mi znieczulenie miejscowe, czułem każde cięcie skalpela - ciągnie. Po zabiegu, około godz. 19, przewieziono go do Czeladzi na badania, gdzie zdiagnozowano uszkodzenie kręgu szóstego kręgosłupa szyjnego. - Gdyby był to poważniejszy uraz byłbym już roślinką - podejrzewa.To jednak nie koniec. Podczas kolejnych dni w placówce wykryto u hospitalizowanego zakażenia bakterią.- Kiedy pytałem jaką, w odpowiedzi usłyszałem... asfaltową - denerwuje się były pacjent mysłowickiej placówki.- W ogóle długo nie chciano nam udzielać żadnych informacji o stanie zdrowia męża - potwierdza żona pana Jarosława, Danuta Szary.  źródło: Polska Dziennik Zachodni Monika Chruścińska, fot.Agnieszka Maj

O Autorze

Dariusz Wójtowicz

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice