Zima nie odpuszcza. Mysłowice przejezdne.

12 stycznia 2010

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

Mieszkańcy Mysłowic przeżywają kolejny atak zimy. Dziś w okolicach 06:00 rano ponownie zaczęły się intensywne opady śniegu. Na drogach i chodnikach pracują niemal wszystkie samochody specjalistyczne i traktory jakie są w posiadaniu Zakładu Oczyszczania Miasta i podwykonawców współpracujących z firma odpowiedzialna za zwalczanie skutków zimy. Tegoroczna zima na szczęście nie sparaliżowała Mysłowic, gorzej to wygląda w innych miastach na Śląsku. Poniżej przedstawiam materiał z Dziennika Polska o warunkach drogowych w naszym regionie

Mieszkańcy Mysłowic przeżywają kolejny atak zimy. Dziś w okolicach 06:00 rano ponownie zaczęły się intensywne opady śniegu. Na drogach i chodnikach pracują niemal wszystkie samochody specjalistyczne i traktory jakie są w posiadaniu Zakładu Oczyszczania Miasta i podwykonawców współpracujących z firma odpowiedzialna za zwalczanie skutków zimy. Tegoroczna zima na szczęście nie sparaliżowała Mysłowic, gorzej to wygląda w innych miastach na Śląsku. Poniżej przedstawiam materiał z Dziennika Polska o warunkach drogowych w naszym regionie.Odcięci od świataWczoraj w województwie śląskim bez prądu było jeszcze ponad 61 tys. rodzinChaos na kolei, pozbawione prądu i wody miejscowości, zablokowane przez śnieg i powalone drzewa drogi, nieczynne szkoły, milczące telefony stacjonarne - tak wyglądała wczoraj spora część woj. śląskiego po ostatnim ataku zimy. Ludzie radzą sobie jak mogą, ale są już u kresu wytrzymałości. Niestety, prognozy nie są najlepsze. Wczoraj w województwie śląskim bez prądu było jeszcze 61 tys. gospodarstw domowych. Głównie na północy regionu i w powiatach będzińskim i zawierciańskim. Niektóre miejscowości na prąd będą musiały poczekać nawet do czwartku.Gdyby nie strażacy, ciężko chora kobieta z Olsztyna już by nie żyła. - Jest podłączona do respiratora. Bez aparatury medycznej nie może oddychać. By ta mogła działać, potrzebny jest prąd. Już w piątek zawieźliśmy jej nasz agregat - informuje Jarosław Wojtasik, rzecznik śląskich strażaków. Podobna sytuacja jest w Łazach. Tam strażacy pomagają kobiecie podłączonej do aparatu tlenowego.Problemy mają też rolnicy. Ryszard Adamczyk z Jeziorowic prowadzi gospodarstwo. Prądu nie ma od soboty. - Wodę dla zwierząt wożę z rzeki. Krowy zaczynają chorować. Mleko nie jest odebrane, bo tu nie da się dojechać. Będę musiał wylać. Straciłem już ze dwa tysiące - martwi się pan Krzysztof.Najbardziej pożądanym towarem były wczoraj agregaty prądotwórcze. Wczoraj nie można było ich już dostać. - Klienci wykupili w niedzielę wszystkie, jakie mieliśmy na stanie - mówi Krzysztof Waszak, dyrektor Castoramy w Tarnowskich Górach.Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk usunięcie awarii elektrycznej traktuje jako priorytetowe zadanie. Energetykom pomagają w pracach strażacy. - Jeśli nie będzie kolejnych poważnych opadów śniegu, które mogą zagrozić liniom przesyłowym, wkrótce sytuacja zostanie opanowana. Dotyczy to również odbiorców wody, którzy mają suche krany - mówi Danuta Klimasara, dyżurna centrum zarządzania kryzysowego wojewody. Mniej optymistyczni są energetycy. - W tych najbardziej odległych gospodarstwach sytuacja powinna unormować się dopiero w przeciągu najbliższych 48 godzin - wyjaśnia Piotr Żydek, rzecznik będzińskiego Enionu.Do tego czasu mieszkańcy mogą liczyć tylko na własną zaradność i na pomoc strażaków, którzy dostarczają do gospodarstw wodę oraz mają agregaty prądotwórcze.Wystarczyła jedna śnieżyca, żeby cofnąć nas do średniowieczaAgregaty prądotwórcze, czysta woda, świeczki, zapałki i sól były wczoraj w województwie śląskim artykułami pierwszej potrzeby. Mieszkańcy powiatu będzińskiego i okolic Częstochowy czuli się, jakby cofnęli się do czasów średniowiecza. Problemy na oblodzonych drogach mieli kierowcy. Godzinami na peronach i w pociągach marzli pasażerowie. Opóźnienia pociągów sięgały nawet kilku godzin.Pasażerowie, którzy wczoraj podróżowali między Gliwicami czy Katowicami a Częstochową, musieli liczyć się ze sporymi utrudnieniami.- Staramy się, by kursował co drugi pociąg - wyjaśnia Renata Rogowska ze śląskiego oddziału Przewozów Regionalnych. Na terenie Śląska kłopoty były przede wszystkim na siedmiu kierunkach: Częstochowa - Lubliniec, Herby Nowe - Panki, Częstochowa - Koniecpol, Tarnowskie Góry - Tworóg, Częstochowa - Chorzew - Siemkowice, Częstochowa- Dąbrowa Górnicza Ząbkowice, Katowice - Kozłów.Zdaniem Rogowskiej, najtrudniejsza sytuacja była w okolicy Częstochowy, gdzie trakcja była oblodzona. Niektóre linie były też pozrywane. Nie tylko pogoda zwróciła się przeciw kolei, ale też ludzie. Między Tarnowskimi Górami a Tworogiem złodzieje skradli fragment trakcji. Dlatego na tym odcinku oraz między Herbami Nowymi a Pankami w ramach komunikacji zastępczej jeździły autobusy. Tam, gdzie oblodzenie trakcji utrudniało komunikację, pociągi przeciągała lokomotywa spalinowa.Natomiast na terenie działania KZK GOP, jak informuje Anna Koteras z biura prasowego związku, autobusy i tramwaje kursowały w miarę poprawnie. - Opóźnienia mogą wynikać z tego, że trzeba jeździć wolniej - tłumaczy Koteras.Problemów nie było jedynie z odśnieżaniem dachów. Być może dlatego, że ludzie pamiętają jeszcze tragedię na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, gdzie dach zawalił się pod ciężarem śniegu. Cztery lata temu zginęło tam kilkadziesiąt osób.- Załamał się jedynie daszek na nieczynnym CPN-ie. Temu jednak winni byli raczej złomiarze niż śnieg - podkreśla Jarosław Wojtasik, rzecznik śląskich strażaków. Dodaje, że w regionie ludzie odśnieżają dachy. Apeluje o usuwanie sopli, które mogą zagrażać przechodniom i samochodom.Do walki o odszkodowania dla rolników, którzy przez brak prądu w skali województwa tracą miliony złotych, zachęca Śląska Izba Rolnicza.- Tracą hodowcy bydła i drobiu. Ptaki padają, inne zwierzęta zaczynają chorować. Nie jest odbierane mleko - mówi Jan Grela, wiceszef Izby.Prawnicy organizacji przygotowują wzór pisma, jaki będzie można złożyć najpierw do zakładu energetycznego, a potem - w przypadku odmowy wypłaty odszkodowania - także wzór pozwu do sądu.- Sytuacja jest tragiczna. Rolnicy sygnalizują nie tylko brak prądu, ale i wody. Na szczęście co zaradniejsi już wcześniej zaopatrzyli gospodarstwa w agregaty - dodaje Roman Włodarz, szef Izby.Jego zdaniem zima obnażyła słabość sieci energetycznej.- Zakłady energetyczne nie mogą powoływać się na siłę wyższą jako powód awarii. Zamiast tego powinny modernizować sieci - mówi Włodarz.Krystyna Bodnar-Miler z Żarek Letniska kupiła kuchenkę gazową. Na niej grzeje wodę do mycia i gotuje. Ciepło w domu ma tylko dzięki zaradności zięcia. - Piec do centralnego ogrzewania nie działa bez prądu. Zięć podłączył jednak do samochodowego akumulatora przetwornicę napięcia z 12 wolt na 220 wolt. Dzięki temu przeżyliśmy - mówi pani Krystyna. Polska Dziennik Zachodni Aldona Minorczyk-Cichy, Monika Ziółkowska-Wnuk, Współpraca: CIS, MO, SZEN, JS  fot. Marcin Obara

O Autorze

Dariusz Wójtowicz

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice